Interesuje mnie

Plany zagospodarowania przestrzennego we Wrocławiu - strona 2

 

Dlaczego?

Dlatego, że proces wydawania warunków zabudowy w trybie tzw. dobrego sąsiedztwa jest uruchamiany z inicjatywy potencjalnego inwestora, który jest głęboko przekonany, że ma rację, bo składa wniosek, korzysta z pomocy specjalisty architekta, który przygotował mu projekt. Nam natomiast często w procesie przygotowania decyzji wychodzi, że jest zupełnie odwrotnie, że nie powinno się realizować takiego projektu w tym miejscu. Sytuacje te coraz częściej przeradzają się w bardzo głębokie konflikty. Zainteresowani inwestują nie tylko swoje pieniądze, często również marzenia, plany życiowe.

 

Niestety coraz częściej kupują coraz gorsze grunty. Oczywiście nie w tym sensie, że są one jakościowo złe, ale po prostu są coraz trudniejsze do wydania dla nich decyzji o warunkach zabudowy. Jeszcze kilka lat temu inwestorzy kupowali bardzo atrakcyjne działki, decyzje były trafione, ale takie grunty już się kończą, ponieważ we Wrocławiu jest coraz mniej miejsc, w których jest z jednej strony budynek, z drugiej budynek, a w środku dziura bez planu i można tam budować. Takie działki już dawno zostały sprzedane albo znajdują się w rękach kogoś, kto nie chce ich sprzedać. Po cenowym szaleństwie ostatnich lat, kiedy można było, wstrzymując się ze sprzedażą gruntu przynajmniej pół roku, zyskać na tym wielokrotnie, prywatni właściciele woleli trzymać swoje działki, licząc na dalszy wzrost cen.

 

W tej sytuacji inwestorzy zaczęli kupować coraz dalej od zabudowy na terenach, które miały inne przeznaczenie i potem dziwili się, że nie mogą uzyskać takich warunków zabudowy, jakie by chcieli. Dlatego trzeba powiedzieć sobie wyraźnie: albo kontynuujemy politykę planowania miast, która została ustalona 12 lat temu, w której głównym narzędziem projektowania ładu przestrzennego jest plan, albo robimy to, co zapoczątkował poprzedni rząd, a teraz chce kontynuować następny i stawiamy tylko na wynik gospodarczy, idziemy na maksymalne ułatwienia dla inwestorów. Tylko niech nikt wtedy nie obarcza odpowiedzialnością gminy za ład przestrzenny, ponieważ zostaną nam zabrane narzędzia do wpływania na ten ład.

 

Co w takim razie w zamian? Jak można przyspieszyć tworzenie planów dla miast?

Należałoby zacząć od zniesienia obowiązku odrolnienia gruntów w miastach. Z wniosków, które złożyliśmy w ministerstwie jeszcze w lutym ubiegłego roku, do tej pory wrócił tylko jeden. Projekt obejmujący ponad 100 ha na Lamowicach został przez Ministerstwo Rolnictwa odrzucony. W uzasadnieniu minister wskazał, iż w ostatnich trzech latach odrolnił nam ponad 250 ha i to powinno jego zdaniem wystarczyć. Dziś możemy się przynajmniej odwołać. Do niedawna nie było wiceministra, który powinien się tymi sprawami zajmować. Dodatkowo w ministerstwie musi się zebrać odpowiednia komisja, która ma debatować, czy odrolnić grunty we Wrocławiu! To jest wbrew jakiejkolwiek historii miast na świecie, to pamiątka czasów, kiedy w Polsce obowiązywała doktryna, że każdy hektar ziemi jest bezcenny dla produkcji rolnej. Dzisiaj, kiedy mamy produkcji rolnej w brud, nadal chronimy grunty w miastach, a tymczasem wsie zabudowują się jak chcą, co widać chociażby pod Wrocławiem. Obowiązek odrolnienia jest niepotrzebną procedurą wydłużającą proces planistyczny. A w naszym mieście jest jeszcze około 12 tys. ha gruntów rolnych. Corocznie uchwalamy plany, z których połowa dotyczy gruntów wymagających odrolnienia, wysyłamy pisma do Warszawy, czekamy miesiącami na decyzję. Nawet jeżeli ustawodawca chce utrzymać opłaty za odrolnienie, proszę bardzo, opłaty niech zostaną, oczywiście powinny być dochodem gminy Wrocław, a nie rządu. Czekanie miesiącami na decyzję o odrolnieniu nie ma sensu.