Interesuje mnie

Bezpieczeństwo na nowych osiedlach - strona 2

 

Bezpieczeństwo ponad wszystko?

Zdaniem deweloperów o wyborze nowego mieszkania nadal najbardziej decyduje dobra lokalizacja, cena i to, czy mieszkanie po prostu się podoba.

- Kwestie bezpieczeństwa przez cały czas są obecne przy podejmowaniu decyzji o kupnie mieszkania, ale nie są to sprawy rozstrzygające - uważa Jerzy Kozłowski. Podobnego zdania jest Paweł Gustaw. - Bezpieczeństwo jest bardzo ważne, ale na to klienci nie mają wpływu przy planowaniu inwestycji, gdyż projekt powstaje dużo wcześniej. Najważniejsza jest oczywiście lokalizacja i cena.

 

Niejednokrotnie strzeżone mieszkanie jest traktowane jako znak nowoczesności i prestiżu. - Klienci zdecydowani są kupić mieszkanie na monitorowanych, ogrodzonych i strzeżonych osiedlach, ponieważ chcą zapewnić bezpieczeństwo sobie i swoim najbliższym, ale poza najważniejszym aspektem - bezpieczeństwa jest jeszcze aspekt wyróżnienia się i wyjątkowości - uważa Joanna Żbikiewicz ze Spectrum Development Sp. z o.o.

 

Z drugiej strony mieszkańcy strzeżonych osiedli, którym teoretycznie przy zakupie bardzo zależało właśnie na tym bezpieczeństwie, nie zawsze potrafią o nie dbać, nawet jeżeli mają ochronę: nie zamykają furtek, otwierają domofonem drzwi nie sprawdzając, kto dzwonił.

 

Sąsiad zamiast ochroniarza?

Wśród inwestorów są również osoby twierdzące, że na nic ochrona, jeżeli samym mieszkańcom nie będzie zależało na wspólnym bezpieczeństwie. - Nawet najbardziej profesjonalna służba ochrony po pewnym czasie wpada w rutynę, bo taka jest natura ludzka, i wtedy człowiek z ochrony patrzy, żeby patrzeć, ale nie patrzy, żeby widzieć. Jeżeli tę samą ochronę przekażemy w ręce ludzi, właścicieli tego terenu, to każdy z właścicieli będzie patrzył, żeby widzieć. Oczywiście elektronika, systemy alarmowe są potrzebne, ale cóż nam da system alarmowy w samochodzie, który wyje, a 30 tysięcy ludzi przechodzi obok obojętnie? Taki alarm nie spełnia swojego zadania - twierdzi Grzegorz Rodakiewicz, właściciel Polsystemu.

 

Dla niego bezpieczeństwo jest na pierwszym miejscu, nawet kosztem estetyki czy utraty kawałka prywatności. Zanim stał się deweloperem, jako policjant w Holandii zetknął się z programem secure by design (bezpieczeństwo przez projekt) i zdecydował, że tak właśnie będzie budował. Oprócz własnej firmy założył fundację "Bezpieczna przestrzeń", która ma propagować ideę bezpieczeństwa wpisanego już w projekt samej inwestycji.

 

Osiedle budowane według zasad secure by design nie może mieć stref cienia, czyli miejsc niewidocznych z żadnego okna budynku, łatwych do ukrycia się. - Jeżeli będziemy się trzymać tej prostej zasady i nie pozwolimy architektowi rozwijać fantastycznych przepierzeń, ciągów tunelowych, zasłon, łuków, kolumn, to wtedy potencjalny agresor nie będzie miał gdzie się ukryć, bo zawsze będzie widoczny - mówi Grzegorz Rodakiewicz.

Podobne artykuły